środa, 28 marca 2018

I'm dreaming of a white Easter...

... czyli atmosfera zbliżających się, białych, Świąt coraz gęstsza.
 
Zgodnie z zapowiedziami, mamy szansę na białą Niedzielę Wielkanocną, a następnie na "Sypany", a nie "Lany" Poniedziałek.
 
Skrzat był dzisiaj ze mną w pracy. Po południu miał mieć zajęcia z terapii biofeedback i doszliśmy do wniosku, że bez sensu latać samochodem tam i z powrotem. Tak więc rano pojechał ze mną do biura. Miał szczęście, bo akurat trafił na "spotkanie jajeczkowe" - życzenia, ciasta, kawa i napoje. Kawy nie dostał, ale słodycze wystarczyły, żeby się rozbrykał. Do tego kolega z pracy zapodał mu jakiś "hit" świąteczny (teledysk z tańczącymi zajączkami i kurczaczkami) i teraz Skrzat co chwilę porykuje: "To kabanos jest Mariana...". Szybko go to raczej nie puści...
 
Potem pojechaliśmy na biofeedback.
 
- Tata, jaki my mamy samochód?
- Opel.
- Aha, Lopel. Będę pamiętał.
 
No i faktycznie, skubany, pamięta i nie można go przestawić na Opla, bo ciągle jest Lopel i Lopel. Na biofeedback dotarliśmy trochę przed czasem. W korytarzu czekała mama jakiegoś innego dziecka, które akurat siedziało w gabinecie. Wyszedłem na korytarz zadzwonić do Mamy z informacją, że już jesteśmy na miejscu. Rozmawialiśmy może z dwie minuty. Po powrocie Skrzat już znał imiona wszystkich z rodziny tej pani, ile mają lat, skąd są, jaki mają samochód. Zaczął nawet wypytywać o wzrost, ale się nie dowiedział (potrzebne mu to było do ustalenia, czy pani da radę machać nogami siedząc na krześle). Chyba go poślę do wywiadu, może zrobi karierę.
Potem 25 minut sesji, która nawet mu się spodobała - chwalił się potem ile zebrał punktów i za jaką konkurencję. Dobrze, bo na poprzednim spotkaniu było mówione, że jak będzie mu ciężko szło, to skróci się czas do 15 minut.
 
Odnośnie Świąt miał kilka dni temu rozmowę z Mamą na temat co to za Święta, jakie są zwyczaje i o co w tym wszystkim chodzi. Jego podsumowanie: "Wielkanoc, to takie Boże Narodzenie, tylko się jajeczkiem dzielimy". Patrząc na pogodę za oknem, dużo się nie pomylił.
 
Przy okazji Świąt pojawił się inny temat.
 
- Mama, a kto wymyślił Boga? - pyta nagle jadąc w swoim foteliku.
Szybka decyzja: dzwonimy do Babci, niech się wykaże znajomością tematu.
- Babcia, kto wymyślił Boga? - rzuca do słuchawki.
Babcia, niestety, postanowiła nie dawać mu łatwych rozwiązań.
- Wiesz, Skrzaciku, to  jest tak, że umysł ludzki tego nie ogarnia... To jest coś dla nas niemożliwe do poznania...
Widać, że odpowiedź dobra, bo Skrzat faktycznie tego nie ogarnia. Znaczy się, odpowiedzi, a nie Boga. Odpowiedź, jak u Gajosa w skeczu o teatrze: "Kultura to jest coś takie... że to się w pale nie mieści..."
Myśli chwilę.
- To ja jeszcze księdza zapytam - stwierdza w końcu Skrzat.
Aż się nie mogę doczekać...
 
Poza tym wreszcie mamy złożony komplet papierów do nowej szkoły Skrzata. Udało się porozmawiać z przyszłą wychowawczynią. Zobaczymy, na razie wygląda to zachęcająco, bo sama z siebie opowiedziała jak pracuje z dziećmi, jakie mają sposoby na zachęcanie do pracy oraz jak pracują nad zachowaniem. Dziwnie, ale jakoś nie wymieniała przy tym żadnych wyrafinowanych kar. Może będzie dobrze...

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz